Wywiad przeprowadzony z ks. Antonim Owczarkiem przed rozpocz ęciem Jego posługi w naszej parafii.
A.K.: Proszę, aby przedstawił się Ksiądz Czytelnikom.
Ks. A.O.: Nazywam się Antoni Owczarek, pochodzę z Rybnika, z parafii św. Antoniego Padewskiego. Rodzice wraz z Bogiem powołali mnie na ten świat w dojrzałym wieku,
stąd jestem jedynakiem, tak jak Jezus.
A.K.: Jak to się stało, że trafił Ksiądz do Seminarium? Jaka jest historia Księdza powołania?
Ks. A.O.: Nie należałem do żadnych wspólnot przy parafii. Z natury do dzisiaj jestem „lone wolf” czyli „samotnym wilkiem” - jak często określa się indywidualistów, lubiących działać poza grupami. Kiedy byłem w 3 klasie LO, moja mama zachorowała na nowotwór złośliwy. Po półtora roku choroby zmarła w 49 roku życia w szpitalu onkologicznym w Gliwicach. I tu zrodziła się myśl, by służyć chorym, by być w miejscu, gdzie często ostatecznie następuje refleksja na temat sensu życia. Myślałem o jakimś zakonie, np. o Kamilianach, ale w tym układzie forma posłuszeństwa przełożonym, byłaby dla mnie nie do wytrzymania. Dlatego wybrałem Śląskie Seminarium Duchowne. W czasie drugiego roku studiów zmarł mój tata. To ugruntowało mój kierunek myślenia. Ale ostatecznie, oprócz kilku miejsc, gdzie jako wikariusz służyłem także w szpitalach, byłem posyłany do zwyczajnej służby w kolejnych parafiach.
A.K.: W jakich parafiach dotychczas Ksiądz pracował i jakim duszpasterstwem zajmował?
Ks. A.O.: To trochę tak, jak powiedział mój poprzednik - ks. Marek. W maju minął 34 rok mojej posługi kapłańskiej - wiele parafii za mną i sporo różnych posług. Podobnie ze wspólnotami. Służyłem w zależności od potrzeby. Ze swej strony próbowałem działać w obrębie zainteresowania parafian filmem. Od 6 klasy szkoły podstawowej prowadziłem różnego rodzaju kluby lub grupy „filmolubów”. W Seminarium organizowałem wyjścia na „Konfrontacje Filmowe” do kin katowickich. Byłem też przez 2 lata odpowiedzialny za dobór programów, które mogli oglądać seminarzyści. W Tychach udało mi się przez ponad 2 lata prowadzić „Klub X Muzy”. Ale działania profesjonalne w tym zakresie nie są raczej możliwe. To kwestia pozwoleń na publiczne prezentacje, przepisy dotyczące sal kinowych itp. Mam ukończony kurs operatora projektorów kinowych, ale dziś to już nie jest przydatne, bo cała technologia tej branży jest cyfrowa.
A.K.: Jest Ksiądz związany z jakimś ruchem odnowy Kościoła, wspólnotą? Jeśli tak, to jakim?
Ks. A.O.: Nie jestem związany z takimi ruchami lub wspólnotami.
A.K.: Ma Ksiądz jakieś ciekawe zainteresowania czy sposoby spędzania wolnego czasu? Wykorzystuje je Ksiądz w pracy duszpasterskiej?
Tutaj się powtórzę: od szkoły średniej przynajmniej raz lub 2 razy w tygodniu odwiedzałem kino... Dopiero od kilku lat nie mam już ani czasu ani odpowiedniego repertuaru. Czego NIE potrafię…? …grać w karty, grać na jakimkolwiek instrumencie, jeździć na rowerze, jeździć na nartach, pływać... To co potrafię…? Te problemy dręczyły mnie w seminarium... Pozostaje KINO oraz z racji zainteresowania antropologią, którą w seminarium ciekawie wykładał ks. prof. Bernard Hałaczek - od 20 lat spotkania z Wojciechem Cejrowskim, na które zapraszam parafian a szczególnie młodzież.
A.K.: Co najbardziej Księdza pociąga w byciu kapłanem? Co jest szczególnie ważne w tym powołaniu? W jakiej dziedzinie duszpasterstwa dobrze się Ksiądz czuje, odnajduje?
VIstotą jest Eucharystia, sakramenty... Co do duszpasterstwa, to wynika chyba z powyższych rozważań... Lubiłem też pracę w szkole. Mam 17 szkół „za sobą”. Nigdy nikt nie wypisał się z religii... Przeciwnie – zawsze wracali wcześniej wypisani. Mam nadzieję że to nie pycha a radość... a dzisiaj... rozpoczyna się era duszpasterstwa indywidualnego. Jestem do dyspozycji.
A.K.: A są takie przestrzenie kapłaństwa, które sprawiają większą trudność?
Ks. A.O.: Wymienię dwie, które od początku posługiwania, a w zasadzie od dzieciństwa mnie bolą.
Wydaje mi się, że wciąż trwa w każdej parafii problem z przeżywaniem Eucharystii – uczestnictwo czy „odstanie” pod płotem lub w krzakach. No i ta nieustanna przepychanka o postawy przy Komunii Świętej. A zamiast klęknąć przed przeistoczeniem, ludzie kucają. Klęczę lub stoję – to postawy godne i liturgiczne. Czy to jest czepianie się? Myślę, że te dwie wyżej wymienione sytuacje mogą być odzwierciedleniem wewnętrznego nastawienia do wiary i świata, ale o tym szerzej przy innej okazji.
A.K.: Ma Ksiądz jakieś doświadczenia z dotychczasowej pracy duszpasterskiej, które w szczególny sposób na Księdza wpłynęły, pozwoliły rozwinąć się duchowo, poznać siebie, zmienić coś w sobie, zbliżyć do Jezusa? Jakie?
Ks. A.O.: Myślę, że były to 2 tygodnie rekolekcji ignacjańskich odprawionych kilka lat temu – choć to nie jest bezpośrednio wynik pracy duszpasterskiej.
A.K.: Przydzielono już Księdzu jakieś zadania na czas pracy w naszej parafii? Jakie?
Ks. A.O.: Na razie przejmuję te wspólnoty, którym asystował ks. Marek. Poza tym stałe duszpasterstwo, jak w każdej parafii.
A.K.: Ma Ksiądz jakieś pomysły duszpasterskie, które chciałby Ksiądz u nas zrealizować? Jakie?
Ks. A.O.: Może uda się stworzyć nieformalny klub filmowy ? Ale chyba prędzej stałe wyjazdy do jednego z pobliskich kin. Na razie to faza przygotowań.
A.K.: Ma Ksiądz w sobie jakieś obawy dotyczące tego bycia z nami? Jakie? Spodziewa się Ksiądz jakichś trudności? Jak Ksiądz sobie z tym radzi?
Ks. A.O.: Wszystkim się nie dogodzi. To stara, sprawdzona zasada. Więc „Róbmy swoje”, jak w piosence Wojtka Młynarskiego (chociaż tam kontekst był zupełnie inny).
A.K.: Może jest coś, co chciałby Ksiądz nam jeszcze powiedzieć?
Ks. A.O.: Miłujmy się wzajemnie zgodnie z Ewangelią i przebaczajmy nie 7, ale 77 razy.
Codziennie na nowo rozważajmy słowa modlitwy „Ojcze Nasz”. Dziękuję, że JESTEŚCIE.
A.K.: Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę dobrego czasu wśród nas.


